Liczbą czy słowem? Jak myśli twoje dziecko?


Skąd pochodzą specjaliści wznoszący domy, mosty, hipermarkety czy hale sportowe? Swoją historię z konstrukcjami i budową rozpoczynają już w dzieciństwie. Zabawki konstrukcyjne, klocki lego, logiczne łamigłówki, to wszystko rozszerza horyzonty w takim zagadnieniu. Jednakowoż rodzice, znajomi, bracia, oni także powinni zasiać ziarno, które wykiełkuje spełnieniem zawodowych postanowień w przyszłości.
Dzieciaki takie od najmłodszych przejawiają zaciekawienie wszystkim, co ma coś wspólnego z konstrukcjami, co w słowniku dorosłych bardziej specjalistycznie nazwiemy, jako zmienianiem przestrzeni publicznej. Są zainteresowani (chociaż jeszcze w młodym okresie mogą tego nie wiedzieć) przemianą otoczenia, wpływanie na rzeczywistość. W wieku dziecięcym nie ma jeszcze tej świadomości, tak więc miast poważnych przedsięwzięć panuje po prostu naturalna chęć do zabawy i eksperymentowania. Dopiero po kilku latach potwierdzimy, że ta „zabawa” to była najlepsza szkoła kreatywności (fajne zabawki).

A co w sytuacji, gdy dziecko nie objawia zainteresowania takimi kwestiami, nie jest biegłe ani nawet nie pokazuje mocnego zainteresowania przedmiotami ścisłymi? Pamiętajmy: nic na siłę, dziecko to nie robot. Jeśli bardziej preferuje pisać, tworzyć opowiadania, malować czy gotować – nie zmuszamy go na siłę do czegoś innego. Oczywiście, można dzieciaka skierować na właściwe tory, lecz nie za wszelką cenę, gdyż to i tak się nie uda – >>kliknij tu<<.
Nie jest dobre z przedmiotów ścisłych, za to polski i historia to jego silna strona, to znak, w którą stronę nasze dziecko powinno zmierzać. Nie popełniajmy błędów sfrustrowanych swoim niespełnieniem zawodowym rodziców, którzy swoje aspiracje przekierowują na dziecko. Przeważnie nawet, gdy takie dziecko zostanie w końcu wzbogacone w teorię, wykształcenie, o jakiej marzą rodzice nie będzie czuło się szczęśliwe. Po kilku latach może się okazać, że to co tłumione (czyli inne zainteresowania) wybuchają nagle ze wzmożoną siłą rażąc wszystkich w pobliżu, w tym najmocniej – głównego zainteresowanego.